wtorek, 30 grudnia 2008
freedom!
Na szczescie swieta minely szybko, szkoda tylko ze nie obylo sie bez objedzenia.. Obiecuje sobie co rok, wlasciwie w kazej porze roku ze bede sie odchudzac, szkoda ze jeszcze chyba nigdy mi sie nie udalo.
Przetrwalam swieta, przetrwalam objedzenie, przerwalam tez kilka godzin w pociagach i autobusach z ciezka (naprawde ciezka!!) torba, i w efekcie moge wlasnie teraz spedzac bardzo milo czas z mym Najdroższym.
Takie było również dzisiejsze popołudnie. Wybraliśmy się na spacer. Bartek zabral ze soba Rexa, a ja Nikona. Pogoda zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Pomimo że zmarzły mi rece i nogi, było warto iść na tak długi spacer. Rex sie wybiegał, a ja sie wyfociłam.
Kilka zdjęć "do wglądu":
Nienawidze zimy, ale takie widoki to miód dla oka.. Prawda?
A tu Dyziek, który chyba nie lubi pozować do zdjęć, bo wciaz uciekal.. ale w koncu udalo mi sie go zlapac!
A w chwilach desperacji z checia zaczytuję się w kaczce, w ktorej zakochalam sie od pierwszego wejrzenia.. Mi potrafi poprawic humor, moze i Tobie poprawi?
Przedstawiam najzabawniejszy (wg.mnie) komiks pod tytulem "what the duck".
Szczesliwego Nowego Roku - niech wam bedzie!
Edit: Post został edytowany ponieważ aktualizowałam zdjęcia. A przy okazji dodalam jedno, o którym wczesniej zapomniałam.
niedziela, 14 grudnia 2008
Quiet morning.
Subtelny portret spiącej kobiety. Czarno-biały, a ciepły. Bo czy nie ma nic milszego w dotyku niż ciepłe kobiece ciało?
Modelowała Natalia R.
poniedziałek, 24 listopada 2008
Poznań nocą.
W jedną z ostatnich sobót wybrałam się ze znajomym do Poznania. Podejmowałam już wcześniej wiele prób robienia zdjęć nocą, jednak zawsze kończyły się niepowodzeniem. Tym razem bardziej przygotowana, zarówno praktycznie jak i teoretycznie, postanowiłam spróbować jeszcze raz. Dzięki także pomocy coś wyszlo!
Kościół p.w. Matki Boskiej Bolesnej
Katedra
Most św.Roha
Pomimo że nie są one jakoś rewelacyjne, i tak jestem zadowolona, bo to pierwsze zdjęcia nocą które uważam że wyszły.
Zimno było w tyłek jak cholera, buty upaskudzone, ale żyjem jeszcze!
Dziękuję za pomoc!
środa, 12 listopada 2008
Quatre.
wtorek, 21 października 2008
Trois.
Straszny dziś dzien. W takich chwilach naiwnie zastanawiam sie dlaczego świat nie daje jakiś ulg dla kobiet, ktore maja duzo pracy, sa zmeczone, wszystko do okola je drazni, i na dodatek są przed okresem. A bezuczuciowi mężczyźni jeszcze sie z tego smieja. Nic nie rozumieja, szowinistyczne swinie. (Oh jakie to bylo feministyczne... Czyżbym byla taka sama?)
Ostatnia wizyta u neurologa za mna, medycznie wszystko jest w porzadku. A więc jednak. Okazuje się że jestem bardzo utalentowana. Talent owy polega na tym, ze moja glowa potrafi oklamac moje cialo, i wmowic mu ze jest chore. A robi to tak dobrze, ze cialo mysli ze naprawde tak jest, i nawet w jakis magiczny sposob objawy pojawiaja sie naprawde. Wyglada wiec na to, iż moj mózg jest wysoce wyksztalcony. Szkoda że nie w innych dziedzinach...
Tyle na dziś.
piątek, 17 października 2008
Deux.
W kazdym razie jezeli bede ta fuche pelnic na kolejnych uroczystosciach (ekhm) to duuzo nauki przede mna z ta lampa chociazby.
Poza tym mam kilka pomyslow na jesienne sesje, moze w krotce uda mi sie cos zrealizować. Szkoda tylko że taka smętna w tym roku nasza jesien...
Brałam dziś udział w III Powiatowym Turnieju Rzeźbiarskim. Zdobyłam wyróznienie, za wyrzezbionego w glinie Ikara, ktory byl moja odpowiedzia na narzucony temat pracy - "ptaki". Kiedy zdobede jakies zdjecia, to może nawet pokaze.
A tutaj dwa zdjecia z moich niezbyt udolnych prob reporterki - zestresowany "Wojteczek" i rozspiewana mlodziez szkolna (jak to brzmi, oh).
Dziś w uszach dość poważnie - Jan Garbarek z Hillardem Ensemble gra.
piątek, 26 września 2008
Un.
Niestety w chwili obecnej moja droga jest raczej bliżej nieokreślona, i wygląda na to że przez pewien czas taki stan rzeczy się jeszcze utrzyma.
Chciałabym osiągnąć coś, pracować, robic co tylko się da żeby spełnić swoje marzenia, i staram się. Ale chyba zbyt wiele chce. I trudno mi zrozumieć, że trzeba stawiać małe, ale precyzyjne kroczki, a nie wielkie i bez przemyśleń. No cóż, pociesza mnie jedynie fakt, że całe życie jeszcze przede mną.
Trochę zastój mam ostatnio, przez choroby. Siedzę tylko, lenię się, i uczę. Nie mam kompletnie weny. Ale czuję że zbliża się wielkimi, nieogarnietymi krokami, i jak mnie dogoni to będę happy. A jak już będę zdrowa, to się wyżyję tak bardzo, jak tylko będę mogła. Odnośnie tego że wyzdrowieje... fakt czasem mam ogromne wątpliwości. Ale chyba trzeba wierzyć...
Oglądając pewną reklamę niedawno, przypomniało mi się o jednym fotografie, którym swego czasu bardzo się podniecałam, i którego warto sobie przypomnieć. Chodzi o pewnego bardzo odważnego pana, mianowicie o Davida LaChapelle. Po raz kolejny gdy rozejrzałam się po jego nowych pracach jestem pod ogromnym wrażeniem. To niewiarygodne w jaki...z jednej strony piękny, subtelny, a z drugiej...szokujący sposób potrafi pokazać problemy, i ważne fakty, które nas otaczają. Mówimy o tym, w ostatnim czasie nawet całkiem głośno, ale specjalnie przymrużając oko na niektóre sprawy. A on nie. Pokazuje wszystko tak jak chce, jak mu w duszy gra, i jak tylko odważnie się da. Fascynujące.
Dodaję kilka jego zdjęć, które warto zobaczyć. Miłego podziwiania!
Tylko nieliczni potrafią mówić głośno o tym, co im przeszkadza. I jeszcze na tym zarabiać..!